Pozwólcie, że tylko się do was uśmiechnę i powiem, że praca w bibliotece naprawdę mi się podoba, chociaż nie jest tak bezproblemowa, jak się niektórym wydaje. Zbieram siły na napisanie postu, bo narobiło się trochę zaległości. Póki co tylko się melduję, żebyście o mnie nie zapomniały:)
Ps. Koszatniczka już się zadomowiła. Jest naprawdę urocza i pocieszna :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZbieraj siły szybko! I zeby praca dalej sprawiała ci przyjemność ! Kiedys prześwitywały mi takie myśli, ze możne zostałabym bibliotekarką, ale teraz raczej moje 'zawodowe plany' wiążą się z językami :)
OdpowiedzUsuńWięc czekam na nowy post ;) I zapraszam do łańcuszka - szczegóły u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńCzekamy w takim razie :)
OdpowiedzUsuńMój kuzyn ma koszatniczkę :) Zwaną, uwaga - Śmierdzielem:D na początku była dzika, ale się udomowiła :)
Ściskam serdecznie!
Nie ma to jak praca, którą się chętnie wykonuje.Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńTo fajnie ;) I to, że żyjesz i że kosztaniaczka ma się dobrze ;). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStaż w bibliotece skutecznie pozbawił mnie stereotypowego myślenia o pracy bibliotekarza. Te miesiące wspominam z rozrzewnieniem. Najmilej wspominam nie tylko czytelników, ale nowe książki i ich przygotowanie do wprowadzenia (pieczętowanie, obkładanie folią).
OdpowiedzUsuńfajnie taka praca w bibliotece... zawsze mi się marzyła, ale wybrałam inaczej...
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak ja w zeszłe wakacje pracowałam w bibliotece. Obawiam się, że pani bibiliotekarka do dziś na dźwięk mojego imienia dostaje dreszczy. Czekam na racenzję. Założyłam bloga książkowego. Jeśli masz ochotę odwiedź mnie na www.ogrod-ksiazek.blogspot.com
OdpowiedzUsuń