poniedziałek, 10 maja 2010

Mazurska saga Małgorzaty Kalicińskiej




Mazurska trylogia Małgorzaty Kalicińskiej zyskała ogromną popularność wśród polskich czytelników. Co jednak jest podstawą tak ogromnego sukcesu? Piękne mazurskie krajobrazy, magia przyrody czy może ciepła rodzinna atmosfera domu nad tytułowym rozlewiskiem? Czytając poszczególne części, a przyznać muszę, że lektura była bardzo relaksująca i wciągająca, miałam wrażenie, że wszystkie wyżej wymienione elementy miały wpływ na wysoką poczytność książek, ale stanowiły tylko tło dla znacznie ciekawszych postaci i trochę mniej absorbującej fabuły.
Pierwszą książką, wydaną w w 2006 roku jest
Dom nad rozlewiskiem,
do którego wprowadza się Małgosia- główna bohaterka, która na skutek niespodziewanej utraty pracy w prestiżowej agencji reklamy i coraz chłodniejszych relacji z mężem, postanawia odbudować, dawno przekreślone przez wszystkich, relacje ze swoją matką Basią. Porzuca wygodne warszawskie życie i przenosi się na mazurską wieś, gdzie dosyć szybko wtapia się w lokalną społeczność oraz układa stosunki ze swoją "nową" mamą oraz opóźnioną w rozwoju i nieufną ciotką Kaśką. Otoczona pięknymi krajobrazami, klimatem swojskiego domu i sympatią okolicznych mieszkańców, Gosia postanawia przenieść swoje życie i zostać, ku radości Basi, mieszkanką chaty nad rozlewiskiem. Czy uda się Basi i Gosi odnaleźć wspólny język i wyjaśnić dlaczego Gosia została przez mamę odrzucona? Tak, ale następnej części pt.
Powroty nad rozlewiskiem, w której czytelnik zapoznaje się z dziejami domu, okolicznościami, w jakich rodzina Małgorzaty w nim zamieszkała oraz wczytuje się w historię samej Basi, ukazującej przyczyny jej nieobecności w życiu córki. Książka, moim zdaniem, znacznie ciekawsza, bardziej absorbująca i realna z wieloma retrospekcjami i oddzielnymi opowieściami. Niestety trzecia część Miłość nad rozlewiskiem trochę mnie rozczarowała, a ocenić ją mogę tylko używając określenia "nawet fajna". Postać Gosi zeszła w niej na drugi plan, a jej miejsce zajęła Paula -przyjaciółka Marysi ( córki Małgorzaty). Miłość... to już inna opowieść ukazująca życie z perspektywy wspomnianej Pauli i jej sposobu patrzenia na świat. Znacznie bardziej przewidywalna i trochę banalna. Myślę, że warto sięgnąć po całą trylogię, zwłaszcza, że poszczególne jej części wzajemnie z siebie wynikają, więc czytanie ich bez zachowania kolejności sprawiałoby wrażenie wyrwania z kontekstu i ogólnego bałaganu. Niemniej polecam, chociażby ze względu na silne kobiece postacie z Małgorzatą, Basią, Paulą i sklepikarką Elwirą na czele oraz rodzinną atmosferę tytułowego domu.

2 komentarze:

  1. Fragmenty przerabiałam kiedyś w liceum i nie przypadły mi one do gustu, dlatego nie przeczytam całości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kupiłam Dom nad rozlewiskiem na zeszłorocznych wakacjach , długo leżakowała na półce aż w końcu zaczęłam ją kilka miesięcy temu.
    Jak sama określiłaś ostatnią część Mazurskiej trylogii, ja napiszę tak o pierwszej - jest "nawet fajna", ale trochę nie mój styl ;)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń