środa, 7 lipca 2010

Zamieszanie


Mam trochę zaległości względem tego bloga. Obiecałam sobie, że po każdej, ale to każdej książce pojawi się post. I co ? Jednak z drugiej strony czuję się usprawiedliwiona. Wiele się ostatnio działo. Po pierwsze ten staż. Na chwilę obecną jestem na finiszu wszelkich formalności i od poniedziałku zaczynam :) Już mam lekkiego stresa... ale co tam przecież idę do biblioteki, a nie do kopalni głębionej. Musiałam przejść trzydniowe szkolenie aktywizacyjne, lekarza medycyny pracy i wypisać oczywiście kilka "niezbędnych" papierków. Poza tym od kilku dni opiekuję się znalezioną w parku koszatniczką, którą ktoś wypuścił. Niestety ... wszystko wskazuje na to, że jednak wypuścił. Przykre, ale prawdziwe. Dziś byłyśmy u weterynarza podciąć pazurki i na ogólnych oględzinach :) I co najlepsze nic nie zapłaciłam za wizytę. Taka nagroda, jak to określiła pani doktor za dobre serce:) Koszatniczka wygląda ogólnie na zdrową, bo szaleje w klatce i poza nią, a ja czasem nie mogę za nią nadążyć:) Jednocześnie uspokajam, że cały czas czytam, tego sobie nie odpuściłam, więc pojawią się recenzje, ale kiedy... trudno stwierdzić.

13 komentarzy:

  1. Ależ Tobie zazdroszczę tego zamieszania, hmmm ;-)) Ja tak bardzo lubię, kiedy wokół mnie coś się dzieje, ale jak na razie tylko praca i praca. Zazdroszczę też Tobie zwierzaka. Kiedy mieszkałam z rodzicami, miałam zawsze jakiegoś chomika albo królika, no i psa, obowiązkowo. Teraz niestety nie mogę sobie na taką przyjemność pozwolić, choć bardzo bym chciała. Muszę liczyć się ze zdaniem tej drugiej mojej połówki, która na chwilę obecną jest na nie w kwestii przygarnięcia jakiegoś psiaka ze schroniska.

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze mi się marzył staż w bibliotece, w liceum zamiast na wf chodziłam jako wolontariuszka do biblioteki pomagać:) UWIELBIAŁAM to:)
    Co do koszatniczki to uwielbiam te stworzonka i w głowie mi się nie mieści jak takie bezbronne zwierzątko, ktoś mógł wypuścić/porzucić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze na Ciebie poczekamy :). Miła Pani doktor. Koszatniczka zostaje na stałe? A staż na pewno będzie fajny :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałam koszatniczkę, jeszcze całkiem niedawno, niestety zdechł tej zimy :(. Pociesza mnie to, że był z nami dość długo jak na koszatniczkę i żyło mu się chyba całkiem nieźle, a przynajmniej mam taką nadzieję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaś : Też pracowałam jak wolontariusz w bibliotece, ale parafialnej. Właściwie z koleżanką opisałyśmy większość książek, które tam były i poukładałyśmy je na nowo. Fajne doświadczenie. W podstawówce biegałam raczej na w-f i do klubu, gdzie trenowałam siatkówkę:) Pozdrawiam

    Alino: Koszatniczka zostaje na stałe. Już się do nie przyzwyczaiłam i polubiłam. Chwilowo posiadam dwa zwierzątka, bo opiekuję się jeszcze świnką morską, której właściciele wyjechali na wakacje. Też fajna, tylko większy brudas :)

    Izusr: Koszatniczki są milutkie. Szkoda tylko, że często chorują na cukrzycę. Wczoraj dowiedziałam się, że żyją nawet do 10 lat. Nie wiemy jak ile ma ta moja.Oby jeszcze trochę pożyła, bo mam w planach zrobić jej wybieg:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Elwiko : To całe zamieszanie wcale nie było takie przyjemne. Przez to wszystko niestety nie pojechałam na kolonie. Jednak staż, mam nadzieję, że mi to wynagrodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, ze nie sprawi problemów, jest taka ładna ;). Koloni rzeczywiście szkoda, staz powinien i na pewno wynagrodzi ;P. Dziękuję za miłe słowa o moim szablonie, troszkę się na nim napracowałam ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie miałam koszatniczki. Wolę jakieś większe zwierzątka typu psy, koty :)
    A co do recenzji to kiedyś też chciałam pisać o każdej przeczytanej książce, ale potem stwierdziłam, że nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam wole psy ;).
    A co do stażu zawsze marzy mi się praca w bibliotece, ale raczej tam nie będę pracować ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ci zazdroszę tego miłego zamieszania. Życzę miłego stażu. I nie martw się, nie zawsze idzie dodać recenzje od razu po przeczytaniu książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda xD Ale gratulacje za uratowanie koszatniczki, fajnie, że jest ktoś kto ochroni zwierzątko przed głupotą i bezdusznością poprzedniego właściciela.

    OdpowiedzUsuń
  12. fajnie z tym stażem, też marzyła mi sie praca w bibliotece ale wybrałam co innego w koncu. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja już od najmlodszych lat pomagałam w bibliotece i powiem ci, ze strasznie fajnie masz ;)) O nic sie nie martw. Na pewno wszystko będzie dobrze:)

    Pozdrawiam Lena173
    www.recenzje-leny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń